Jeśli chodzi o kryminały, to jestem laikiem, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wzbogacić swoją filmową bibliotekę o kolejną pozycję z tego właśnie gatunku. Jakiś czas temu siostra zapytała mnie, co sądzę o Zbrodniach po sąsiedzku i szczerze powiedziawszy, zatkało mnie, bo mimo że serial ma swoje mocne strony, to trudno jednoznacznie określić czy jest godny polecenia, czy nie. Na Filmwebie zbiera same wysokie noty. Nic dziwnego, bo jest przyjemny, ale czy zasługuje na dziesiątki, ósemki i siódemki? Ode mnie raczej nie.
Obsada
Pierwszy w oczy rzucił mi się kanadyjski komik, czyli Martin Short. Głównie za sprawą niewielkiej roli w Jak poznałem waszą matkę. W serialu można zauważyć równie znaną twarzyczkę, bo Amy Ryan znana z roli Holly w uwielbianym The Office. Pojawił się też Steve Martin, ale to pozostawię bez komentarza, czego nie można powiedzieć o byłej gwiazdce Disneya, czyli Selenie Gomez. W przypadku pozostałych aktorów widać poprawną grę aktorską, ale chyba nic poza tym. Selena też się nie wyróżnia, mimo że jest młodsza od kolegów z branży. Rola czarodziejki odbiła się na jej psychice, co można zobaczyć w filmie dokumentalnym o aktorce i widać to też w serialu. Postać Mabel nie jest ekspresywna, a wręcz przeciwnie, jest cicha i antyspołeczna. Dobór roli raczej nie jest przypadkowy. Delikatność sprawia, że Selena nie musi się wysilać w odgrywaniu postaci i wydaje mi się, że jest to czymś w rodzaju odpoczynku od showbiznesu. U boku Seleny można zobaczyć mniej znanych aktorów, co nie jest dziwne, ale obecność Paula Rudda? Jest to aktor wielkiego kalibru i nie wydaje mi się, żeby pojawił się tam przypadkowo, tym bardziej że jego kariera nie stoi pod znakiem zapytania. Szkoda tylko, że jest go tak mało.
Oklepany schemat
Jak wiadomo, czasy klasycznych kryminałów minęły, a te miały się kiedyś naprawdę nieźle. Wątek kryminalny nie wyróżnia się niczym specjalnym, a jest po prostu dobrze opowiedzianą historią. Mimo że według mnie nie jest porywająca, to coś sprawia, że chcę wiedzieć, jak się zakończy.
Misteria nie zawiera się jedynie w zagadce, ale humorze, bo trzeba zastanowić się, kiedy zacząć się śmiać. Zabrzmiało to trochę, jakbym negował komedie w tym serialu, ale nie o to mi chodziło. Raczej niektóre elementy humorystyczne są na tyle dziwne, że nie wiem, czy jest to gag, czy może element wprowadzenia psychologicznej zagrywki.
Coś, co jest magnetyzujące dla mojego wzroku to przede wszystkim miejsce akcji. Fenomenalne wnętrze Arconii idealnie współgra z awangardowymi strojami bohaterów. No właśnie niektóre postacie wpisują się w realia wyjęte z gier planszowych Cluedo. Charakterystyczne aparycje okraszone są eleganckimi, ale pstrokatymi strojami.
Podsumowanie
Dla mnie jest to mocna średniawka. Serial jest trochę teatralny, ale wydaje mi się, że to się nie sprawdza. Oczywiście lubię pojęcie twórczości scenicznej, ale z tym akurat wiąże się pewien klimat. Jeśli chodzi o wypady do teatru to w głowie mam tylko jeden obraz: jesień, późny wieczór i słabe oświetlenie. Produkcja trafia raczej w pokolenie boomerów i jesieniarzy, a ja ją dokończę. Wychodzi na to, że wpisuje się w obie definicje.