Początkowo chciałem napisać o Adamie Sandlerze, bo jego studium przypadku jest bardzo, ale to bardzo ciekawe (dlatego prawdopodobnie w najbliższym czasie i on doczeka się swojego wpisu). Jeden z filmów właśnie Sandlera przypomniał mi o raperze, który jeszcze kilka lat temu robił furorę na rap scenie. Adi Nowak, bo to o nim mowa, zadebiutował epką Nienajprawdziwsze gdzieś koło 2016. Niestety z tego minialbumu siada mi tylko Idiotko Moja.
Ćvir
Przejdźmy teraz do czegoś bardziej treściwego. Ćvir to album wydany pod szyldem Asfalt Records w 2017 i jak dla mnie, był to świetny czas dla Adiego. W tym przypadku już można zauważyć, że autor miał plan na całą płytę, a ja nie ukryję przed wami tego, że trochę patrzę na nią przez pryzmat nostalgii. Wiecie początek studiów i „liście proszę pana, jesienne liście”. Nie zamieniajmy się w sentymentalistów i zwróćmy uwagę na tytuł. Jak podaje sjp pwn ćwir to krótki, wysoki dźwięk wydawany przez ptaka i nie jest to nic nadzwyczajnego, ale im dalej w las, tym więcej drzew.
Mortimer
Na wejściu do lasu potykamy się o korzeń, bo tytuł otwierającego numeru praktycznie nie mówi nam nic oprócz wskazania na enigmatyczne nazwisko. Google wyświetla przeróżne wyniki od hrabiego Marchii przez książeczkę dla dzieci po rywala Myszki Miki. Warte nakreślenia jest to, że w utworze figuruje wers „Jakbym za bardzo popłynął, proszę, usuń mi drabinę”, co naprowadza nas na prawidłowy tor. Tytułowy Mortimer to Mortimer Ćwir z gry The Sims, znany jako syn założyciela Starówki i wynalazca eliksiru życia. Nie jest to moje widzimisię, tylko właściwa wizja artystyczna autora, co możemy zauważyć na Geniusie, bo nawet sam raper założył notkę i to właśnie nazwisko tej fikcyjnej postaci nawiązuje do tytułu albumu. Jak już jesteśmy w temacie gier słownych (o ile można to tak nazwać) to dobrze wspomnieć o analogii do gier np. „Życie to nie gierka, chyba mi o tym mówiłaś, ale zapomniałem zapamiętać”. Autor wskazuje na nawiązanie do robienia sejwów w grze. Utwór dźwięcznie ma lekki styl, a featuring od Dianki potęguje ten efekt. Jeśli chodzi o tematykę utworu, to dominuje w nim motyw przemijania ot taki klasyk.
Drap, masuj, miziaj
Czym jest Drap, masuj, miziaj? Gdyby ktoś mnie o to zapytał, to odpowiedziałbym, że to podręcznikowy przykład letniaczka. Jakie jest jego zadanie? A no czilera i utopia. Numer do puszczenia sobie w piękny słoneczny, wakacyjny dzień, żeby pogłębić wypoczynkowy ton. Czy znajdziemy tutaj coś wyjątkowego? Napiszę to teraz, żeby nie powtarzać – gry słowne, które dominują raczej w każdym numerze Adiego, ale chyba nic poza tym. Trochę miłostek, trochę frywolności i jeszcze więcej wolnego ducha.
Szpon Won!
Jak już wcześniej wspomniałem Adi Nowak to taki nasz polski rapowy Zohan, a ten słynie ze swojej frywolności i to właśnie o takiej tematyce jest Szpon Won. Utwór jest lovesongiem, ale nim nie jest. Taki trochę lovesongowy paradoks. Już spieszę z wyjaśnieniem. Adi gloryfikuje jedną z kobiet, jednak to nie przeszkadza mu w jednorazowych relacjach na wyjeździe. Numer łagodny, a czemu wbija się w pamięć? Chyba z powodu lekkiego podejścia do życia. Tylko szkoda, że nie ma w nim prawie żadnego intertekstualizmu.
Strach na wróble
Hołd dla naturalnych kobiet – tak nazwałbym ten numer. Tematyka utworu jest całkiem przyziemna, czego nie można powiedzieć o bicie i dźwięczności. W Strachu na wróble na szczęście można już znaleźć kilka intertekstualizmów, ale nie są one jakieś wygórowane. Autor wykazuje się też plastycznością flow, zwalnia, przyspiesza, śpiewa, a nawet moduluje głos w piskliwy sposób – rarytas dla taktowania mózgu, a przynajmniej dla mnie.
Kfuc! Kfuc!
Adi ma tupet, bo nawet tytuł wali nas w nos grą słowną, której raczej nie muszę tłumaczyć. Podobnie jak w przypadku Strachu na wróble utwór akcentuje kobiecość, tylko wariacja dotyczy bardziej inteligencji niżeli wyglądu zewnętrznego. W utworze wspomina o Brzydkim Kaczątku z baśni Andersena. No co tu dużo gadać? Takie trochę ujednolicenie sformułowania „kropla drąży skałę”. W historii Adi usytuował dziewczynę w roli kaczątka, no i potem jeszcze siebie. Numer raczej ku pokrzepieniu serc.
Zohan
Nie bójmy się powiedzieć tego wprost: Adi Nowak trochę gra nam na nosie. Przeglądając Geniusa w poszukiwaniu intertekstualizmów, zauważyłem, że notki mają trochę ironiczny charakter. Co mam na myśli? Na witrynie możemy przeczytać, że Adi okrasił wers „Mam już baki pełen kołczan, baków pełną podłogę zmiotę” notką, że chodzi o włosy, co zgadzałoby się z tematyką, jednak samo słowo baka ma swoje własne znaczenie, a obserwując osobę rapera, jestem skłonny uwierzyć, że nie chodzi jedynie o włosy. To samo mamy w przypadku „Zakładam gumki […] spinki, robię im wsuwki […] wczutki”. Okej nie dam się nabrać, że chodzi jedynie o elementy garderoby, wbrew temu, co napisał autor. Jeśli chodzi o Zohana, to jest on istnym zbiorem gier słownych, dlatego że raper wykorzystuje wieloznaczność słów, odwołując się do fryzjerskich realiów np. „Chcę mieć cichy silnik, a nie co warkocze”. Utwór jest satyrą na próżność ówczesnych czasów. Na koniec zostawiłem sobie nawiązanie do tytułowego Zohana, bo jest to oczywiste odniesienie do Nie zadzieraj z fryzjerem. Film został wyreżyserowany przez Dennisa Dugana, a scenariusz napisał Robert Smigel razem z Adamem Sandlerem, który zagrał główną rolę. Dobór postaci nie jest przypadkowy, Zohan akcentuje swoje krocze, a swobodny sposób bycia rapera jest dosyć paralelny z frywolnym podejściem fryzjera. Swoją drogą klip do tego numeru jest obłędny.
Fraktalove
Album zamyka przedstawienie introwertycznej strony rapera. Opowiada się za świętowaniem w kuluarach z wybranką przy akompaniamencie używek. Znajdziemy tu również nawiązanie do Cigarettes After Sex. Utwór podobnie jak wcześniejsze lekki, ale już bardziej o romantycznym charakterze.
Podsumowanie
Wiecie co? Odniosłem wrażenie, że w obecnej dobie rapu większość leci na freestylu. Znaczy wrażenie, że teksty są lekkomyślne, a wersy płytkie. Nie chodziło mi o faktyczny freestyle, bo ten miałby jakąś wartość. No nic… Podsumowując, album Ćvir Adiego to wyrazista i pełna gier słownych podróż przez różnorodne tematy, w której ironia i nostalgia przeplatają się z lekkością i satyrą.