Theatrum mundi, ale to Gwiezdne Wojny

Postawmy sprawy jasno, nowe Star Warsy są całkiem niezłe. Jak już sobie to wyjaśniliśmy, to mogę przejść do problematyki. Może to zabrzmi ekstra nerdowsko, ale seans Gwiezdnych Wojen pozwala mi myśleć, że zachodzi tam topos theatrum mundi. Mimo że, każda postać ma coś wspólnego z tak zwanym teatrem świata, to w szczególności widać to w przypadku Anakina. Nie ma za co przyszli maturzyści, nie chce się wam czytać Lalki albo Makbeta? Nic prostszego, tylko zarezerwujcie sobie czas na seans.

O co chodzi z tym całym theatrum mundi?

Postaram się krótko i na temat, bo dzisiaj bardziej o charakterystyce postaci niżeli toposie. Wszystko zaczęło się od Platona, który w utworze Prawa zawarł myśl, że świat jest teatrem, stworzonym przez bogów dla zabawy. Topos wędrował sobie z jednego do drugiego, potem mogliśmy go znaleźć u Horacego, potem Szekspira i jakoś to poszło od renesansu przez barok. Oczywiście należy nadmienić, że nie zawsze jest to ingerencja boska, po prostu przyjmuje się, że jest to siła wyższa.

Od czego się zaczęło?

 Iskierka humanisty zatliła się wtedy, gdy usłyszałem krótki monolog jednej z postaci. Jedni go kochają, a inni go… też kochają, bo na tę postać nie ma bata. Mowa tutaj o Hanie Solo flirciarskim przemytniku. (Chyba muszę wyjaśnić ten żart. Harrison Ford znany z postaci Hana Solo grał również Indianę Jonesa, który posługiwał się batem) Te słowa z monologu brzmiały mniej więcej tak:

Przemierzyłem galaktykę wzdłuż i wszerz.

 Widziałem wiele dziwnych rzeczy,

 ale nigdy nie spotkałem dowodu

 na działanie wszechpotężnej mocy

kontrolującej wszystko wokół.

Na mój los nie ma wpływu żadna mistyczna siła.

To tylko zbiór głupich sztuczek i bredni.

Biorąc pod uwagę historię zarówno Anakina, jak i Hana Solo, te słowa nabierają trochę ironicznego znaczenia. Uśmiech Bena podczas monologu utwierdził jednak widza w przekonaniu, że przemytnik się myli. Zapomniałem dodać, że główną siłą sprawczą teatru mundi w tym przypadku jest przeznaczenie.

Historia Anakina

Żeby przedstawić wam swoje stanowisko, dodam, że według mnie jest to najlepsza postać z całego uniwersum. Fakt kostium po jego przemianie jest kiczowaty, ale jestem w stanie to przeboleć. Dlatego w niektórych aspektach wolę te nowe części.

Anakin daje się poznać jako mały chłopiec, który został sprzedany jako niewolnik razem ze swoją matką. To właśnie wtedy młoda Natalie Portman robiła maślane oczy do Skywalkera. Niejaki Qui-Gon Jin stwierdził, że chłopiec jest wybrańcem i ma przywrócić równowagę w świecie i właśnie tutaj zaczyna się ten cały wielki motyw teatru. Matka pozwala chłopcu na wycieczkę, nie ze względu na jego powinność, a chęć uwolnienia chłopca. Niestety nowi opiekunowie są innego zdania. Znaczy, chcą jego wolności, ale ze względu na pierwszy czynnik. Potem dorasta. Jako młody dorosły ma wizję, w której jego ukochana kona. Młodzieniec przerażony taką sprawą rzeczy dokonuje wszelakich starań, aby ta się nie ziściła, jednak z odwrotnym skutkiem. Brzmi znajomo prawda? Puk puk… Kto tam? Król Edyp. Zaraz zaraz, ale przecież nie zaprowadził równowagi. To akurat stało się po wewnętrznej przemianie bohatera i dialogu z synem. Szach mat koniec motywu.  

Podsumowanie

Dla niewtajemniczonych Anakin to późniejszy Darth Vader. Szok prawda? Czy to coś dziwnego, że w filmie figuruje motyw z antyku? W żadnym wypadku. Dzieje się tak za sprawą bazowania na czymś sprawdzonym. Może George Lucas umyślnie wprowadził go do swojej serii, a może nie, ale motyw teatru świata fascynował ludzi od pokoleń. Pytanie powinno brzmieć, czy faktycznie jest tam topos, czy po prostu doszukuję się na siłę?