Byłbym kłamcą, gdybym powiedział, że gardzę sentymentalistami, bo poniekąd sam od czasu do czasu lubię doprawić swoją gorzką codzienność o kilka słodkich wspomnień z przeszłości. Brzmię jak tani literat, ale właśnie tym jest dla mnie nostalgia – taniością, uzależnieniem, ale niestety też przyjemnością. Na szczęście kryje się w tym wiele ironii, bo tak mało kosztowną używkę można dzielić z drogimi Nam ludźmi. Kilka nowych dialogów z kimś, kto daje nieco do myślenia i głowa trafia na kolejny tor, jednak mimo że również literacki (jak w przypadku Puszkina) to tym razem bardziej ten muzyczny. Na poczet wpisu nazwę tę osobę autorskim neologizmem – Przemyślodawcą. Jedna z wcześniej wspomnianych rozmów dotyczyła mojego ulubionego tematu – muzyki rapowej, a dokładniej postaci Kaliego, kolejnego z dinozaurów rapu. Może Was zastanawiać, dlaczego tak krążę nad tematem i pastwię się nad nim jak sęp. Otóż swojego czasu Marcin Gutkowski wydał płytę pt. Sentymentalnie, a tam pojawia się utwór C.O.M.A, który ma nieco większe znaczenie w kontekście dzisiejszego tematu, który wzbogacę również o zwrotkę Kaliego, ale z Gry Babilonu, wydanego przez muzyczny kolektyw Ganja Mafia.

Wieża Babel i Babilon
Zacznę od streszczenia historii z Wieżą Babel, która i tak już jest krótka. Po potopie ludzie mówili jednym językiem oraz żyli razem na równinie Szinear. Następnie postanowili zbudować miasto i tytułową wieżę, której szczyt miał sięgać nieba. Celem było zjednoczenie ludzi i osiągnięcie boskiej potęgi, co było symbolem ludzkiej pychy i samowystarczalności. Bóg, widząc to, zstąpił, aby zobaczyć miasto i wieżę. Rzekł, że skoro ludzie mają jeden język, nic nie powstrzyma ich zamiarów. W następstwie pomieszał ich języki, tak że nie mogli się porozumieć, przez co przerwali budowę. Wtedy miasto nazwano Babel (hebr. balal – „pomieszać”), bo tam Bóg pomieszał języki całej ziemi. Ta sytuacja ma być dowodem na utratę jedności i ludzką pychę.
Casus z Babilonem ma się nieco obszerniej, bo w Biblii przytoczony zostaje wiele razy i to w różnych historiach. Pierwsze wspomnienie Babilonu dotyczy proroctwa Izajasza, który zapowiada zagładę Babilonu, a Bóg zniszczy go jak Sodomę i Gomorę. Ponownie pojawia się wątek ludzkiej pychy. Kolejno Jeremiasz przedstawia miasto, jako imperium, które nadużyło swojej władzy. Kwestia miasta grzechu pojawia się także w jednym z psalmów i traktuje go jako miejsce wygnania, smutku i oddalenia od Boga. Pozostaje jeszcze wizja Jana, gdzie Babilon jest symbolem świata grzechu i zepsucia. Na koniec zostaje Apokalipsa, w której kraina staje się światowym systemem bez Boga. Teraz moje ulubione pytanie, jak ma się to do rapu? Już spieszę z wyjaśnieniem…

Ganja Mafia – Gry Babilonu (Prod. I’Scream)
Biorąc pod uwagę tematykę całej płyty, można by wnioskować, że ograniczenia, o których mowa w utworze, dotyczą jedynie ulubionej używki rdzennych raperów. Wtem wchodzi Kali i odrywa się od kalki zielonych liści. Swoją zwrotkę rozpoczyna odwołaniem do Księgi Rodzaju i ikonicznego kuszenia w Edenie. Potem przechodzi do zbrodni Kaina i stwierdza, że konsekwencje rzutują na cały ludzki rodzaj. Wspomina również o początkowej „złej” naturze człowieka. W kolejnym wersie wypowiada prośbę, by chroniła go Boska ręka, aby ten nigdy nie utracił swojej zdolności do altruizmu. Słowami „Miłość nie truizm” daje znać, że nie jest ona wrodzona i nie jest integralną częścią humanum. W połowie zwrotki w jednym z wersów przytacza zarówno Babilon, jak i Babel. Natomiast pod koniec Kali podejmuje tematykę zniewolenia przez pozorne wygody oraz prześladowania i egzekucje chrześcijan w dzisiejszych czasach. Nie wiem czy to specjalny zabieg głowy GM, ale fragment Kaliego sprawia, że jest to najgłębsza i najbardziej teologiczna część utworu, tym samym udowodniając, że ma łeb nie tylko do wulgarnych tekstów.
Kali Gibbs – C.O.M.A
Sentymentalnie to solowe przedsięwzięcie rapera. Płyta ukazała się w 2014 i według mnie jest najlepsza z całej dyskografii, ale skupmy się na konkretnym utworze, czyli C.O.M.A. Tytuł odwołuje się do łac. terminu coma, co znaczy śpiączka. Wielokrotnie powtarzany w refrenie oznacza zbiorowe uśpienie społeczeństwa. Sam utwór jak to lubię mówić, jest manifestem o przebudzeniu, w świecie, który zdominowały pieniądze, władza i konsumpcja. Kali tworzy wizerunek wyalienowanego artysty, który nie rozumie świata, co niesie swoje potwierdzenie w utworze z tej samej płyty Alien. Podmiot z wersu na wers staje się coraz bardziej świadom ludzkiej znieczulicy. Przytaczam comę właśnie z powodu refrenu, bo figuruje w nim kilkukrotnie wers przywołujący Wieżę Babel, który również i tu staje się biblijnym symbolem ludzkiej pychy, chaosu i utraty jedności. Kali wskazuje na duchowy wymiar walki z systemem, którego dominantą są manipulacje polityków oraz mediów, konsumpcja, a także seksualizacja społeczeństwa. Raper przywołuje istotę pieniądza, który jest narzędziem szatana. Prosta, aczkolwiek trafna metafora. Tekst łączy motywy Babilonu, Wieży Babel, Ewangelii, czy nawet Apokalipsy i może niespecjalnie, ale nawiązuje do jaskini Platona oraz gnosis. Podsumowując, autor przechodzi drogę od zagubienia, przez refleksję i bunt, aż po świadomość i wolność, jednak co dla mnie najważniejsze przez nawiązania piętnuje świat upadku i pychy.
Podsumowanie
Gdyby nie, krótka wczorajsza rozmowa z moim bratem, chyba nie wiedziałbym jak sformułować podsumowanie. Jednak zanim przejdę do dialogu, dopowiem, że oba utwory pełnią swojego rodzaju funkcję refleksyjną i ostrzegawczą. Gry Babilonu przestrzega przed moralnym upadkiem wynikającym z pychy i materializmu. Natomiast C.O.M.A skłania do przebudzenia i autorefleksji, bo świat dąży ku zepsuciu. Obie tematyki się zazębiają. Wracając do anegdoty, jakiś czas temu mój brat wspomniał o sytuacji, gdzie mężczyzna uratował kobietę przed pędzącym samochodem, a ta wytoczyła mu proces. Kwestia ego? Wina social mediów? Nie wiem, ale jedno jest pewne… Świat dokądś podąża, a Kali w swoim rozumowaniu może mieć trochę racji…
Link do poprzedniego wpisu: TUTAJ






