Mówcie, co chcecie, ale chyba jesteśmy zbyt surowi. Postawmy sprawę jasno, The Office to nie The Office. W sensie te polskie The Office. Przypomniałem sobie o nim stosunkowo niedawno, a pech chciał, że dwa tygodnie temu była premiera drugiego sezonu. Według wyborczej serial nie miał prawa się udać, a wyszła z niego najlepsza polska komedia. Nie skłamałbym, mówiąc że jest w tym trochę prawdy. Czy istnieją aktualnie jakieś nowe dobre polskie komedie, których grupą odbiorczą nie jest typowy widz Rodzinki.pl?
Warto na początku wspomnieć, że prezes Kropliczanki nie miał łatwego zadania. Piotr Polak wcielający się w postać Michała Holca musiał zagrać jak Steve Carell i nie zrazić tym samym do siebie widza. Czy mu się udało? Konkretnie nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ale wyszło całkiem przyzwoicie. Mam wrażenie, że ten polski Michael jest bardziej zwariowany. Sam się na tym teraz złapałem, że na polski odpowiednik patrzymy przez pryzmat tego amerykańskiego. Ludzie oczekują, że serial będzie śmieszniejszy, zapominają jednak, że są przyzwyczajeni do swojego języka i żarty nie wydają się takie zabawne. Serial oparty jest na żartach, memach i tak dalej, ale nie wymyśla nic nowego. Jest jedna postać, bez której by się obyło, a chodzi mi o Łukiego. Wiem, że urodą The Office jest właśnie ta żenująca nieśmieszność, która przeistacza się w uśmiech, ale postać Łukiego? Poważnie? Hej dzwonił 2012 rok, chce odzyskać żart z typowego Seby. Część tej postaci, która ma być komiczna (chodzi mi o tę skrajność, która jest groteską) to pseudopatriotyzm. Postacią, która ma już tę cechę, jest Darek Wasiak. Dlatego wytłumaczcie mi, po co wplatać dwa te same motywy w dwie różne postacie, podczas gdy jedna przyćmiewa drugą? Nie wiem.
Drugim wyzwaniem jest migracja wątku miłosnego. Z Pam i Jimem mamy do czynienia cały czas od pierwszego do ostatniego odcinka, a crush Asi zmienił się z sezonu na sezon, co za tym idzie, widz musi się przyzwyczaić do nowego przyjemniaczka. Z początku byłem sceptycznie nastawiony, bo wcześniejszy polski Jim nie był idealny. Ten też nie jest, ale mniej. Jakby nie patrzeć tak chyba jest lepiej, bo wiecie, jak wygląda John Krasinski. Tylko dialogi w serialu są trochę drętwe, jakby postacie widziały się pierwszy raz i to nie tylko w przypadku Asi i Adama.
Pierwszy sezon był łagodny, jakby chciał trafić do szerszej publiki. Natomiast drugi sezon, był nawet nawet. Wyzwaniem dla scenarzysty jest też przeskok kulturowy. Jego zadaniem jest przetworzenie żartu zaczerpniętego zza granicy na taki polski. W amerykańskim The Office znajdziemy koncepty wyśmiewające grupy etniczne, seksualne, ogólnie mniejszości i o dziwo w polskim też się takie znalazły. Jeśli nie lubisz czarnego humoru, to serial raczej nie jest dla Ciebie. Nie chcę wypisywać żartów, które padły w serialu, bo to by brzmiało jak przymus wytłumaczenia swojego żartu, chyba wiecie, o co chodzi. Dodam tylko tyle, że żartu o Robercie Kubicy w takim kontekście w takim serialu bym się nie spodziewał.
Koniec końców moje zdanie jest takie, że The Office PL jest całkiem udaną produkcją, ale dalej blado wypada przy swoich poprzednikach. W tych słowach mógłbym zamknąć cały wywód, ale dodam jeszcze na koniec, że to chyba jeden z nielicznych polskich seriali, który przypadł mi do gustu. Hmm tytuł tego posta brzmi jak temat na dobry esej. No nic nie zatrzymuję was.