Ludzie tak twierdzą, ten rap to cytadela – Elektryka, czyli jedyny słuszny rapowy mixtape

Wszystko jest dziełem przypadku. No może prawie wszystko. Pół na pół? Po prostu tak się mówi. Choć nad kluczem tego zagadnienia rozwodzili się i nadal rozwodzą filozofowie, ja chciałbym skupić się na czymś zupełnie innym. Wpadłem na pomysł zbierania co to cwańszych czy ciekawszych wersów z rapowego podwórka, a tych trochę powypisywałem w swojej magisterce. Jednak tylko jeden jestem w stanie wypowiedzieć z pamięci na głos, czyli „Ludzie tak twierdzą,(a) ten rap to cytadela” należący do Kuby Grabowskiego, znanego szerzej jako Quebonafide. Po moich wcześniejszych wpisać można wnioskować, że pałam niechęcią do ciechanowskiego rapera, ale tak nie jest. Que ma łeb na karku, ale odniosłem wrażenie, że bardziej starał się przy starszych utworach, a teraz jedynie rozdaje pstryczki w nos i bawi się wizerunkiem. Kiedyś zależało mu na rapie. Wróćmy do wersu o cytadeli, przypomniał mi on Jeruzalem, ale nie tę wersję z Patokalipsy, tylko z mixtape’u Elektryki. Konserwa rapowego świata lubi utwór pochodzący z mixtape’u? Mało tego, bo pasi mi cały album i w kilku… no może kilkunastu słowach powiem czemu, jest aż tak porywający.

Forma MIXTAPE

Mixtape to kompilacja utworów muzycznych zebranych w jedną całość, często tworzona przez DJ-ów, artystów lub entuzjastów muzyki. Może zawierać różnorodne utwory różnych wykonawców lub oryginalne nagrania jednego artysty. Tworzony w jakim celu? Może to być pokaz umiejętności, promocja rapera, a nawet kreatywne wyrażanie siebie. Jak wcześniej wspomniałem, jestem konserwą, jeśli chodzi o muzykę. Nienawidzę blendów, mixtape’ów ani remiksów i coverów, ale są pewne wyjątki (zostanę za to spalony na stosie) np. Another Brick in the Wall wolę w wykonaniu Korna, ale jak słyszałem Taco Hemingway- Gdybyś Nie Istniała, to miałem ochotę wydłubać sobie bębenki uszne i mam tak do dzisiaj. Ten blend wywołał we mnie tak silną awersję do wariacji gatunkowych, że jedyne, które kiedykolwiek słyszałem to te z Elektryki. Uważam również, że pop w muzyce rapowej obdziera go z antysystemowości, bo muzyka popularna jest dla wszystkich i współgra z systemem, a rap to bunt. Oczywiście słuchajcie sobie, czego chcecie, a ten wpis potraktujcie jako starcze narzekanie. Tak będzie łatwiej dla Nas Wszystkich. 

ELEKTRYKA

Czemu Elektryka, mimo że zawiera w sobie pop, to mi się podoba? Z różnych przyczyn. Wszystko wskazywałoby na moją hipokryzję, gdybyśmy nie spojrzeli na rdzenne wersje utworów, w których Kuba gra pierwsze skrzypce. Tak, Elektryka jest swojego rodzaju recyklingiem starych numerów i głównie to mi się w niej podoba. Mimo że nie jestem fanem muzyki popularnej, to nie zmienia faktu, że mogę realistycznie podejść do numerów, które nie zasiały we mnie sympatii. Mixtape dał tym utworom drugie życie. Wcześniejsze numery pochodzą między innymi z albumów Egzotyka, Płyta roku, Eklektyka, Demówka EP i Ezoteryka. Do liryki ciężko się przyczepić, ale już bit jest zdecydowanie mniej przystępny przy prawie każdej pozycji. Porównajcie sobie, chociażby obie wersje Cotidie Morimur. Pierwotna brzmi, jakby mijała się z bitem. Pijmy wino za kolegów? To samo…  Wyjątkiem może być Oh My Buddha. Mógłbym wypisać tak całą tracklistę, ale po co? Powtórzyłbym to samo jakieś kilkanaście razy. Popowy podkład muzyczny nadaje szybsze tempo utworom Kuby i te już pasują do nawijki rapera. Wcześniejsze przemyślenia z nienagannym flow oplecione w powiązania traciły na wartości przez źle dobraną muzykę. Mam na myśli to, że obcowanie ze starymi wersjami było na tyle nieprzyjemne, że słuchacz nie skupiał się na tym, co Quebonafide miał najlepszego do zaoferowania. Mnóstwo nawiązań do kultury  w tym mitologii, wiele gier słownych zacierało się na granicy muzyki i słowa. Przykładowo Panczeon w nowej odsłonie ma prawie tyle samo wyświetleń co w starej, a o jakimś znaczącym marketingu epki nie słyszałem. Dodatkowo wydaje mi się, że głos Kuby bardziej pasuje do młodego Borka niżeli Eripe. Od Egzotyki sprawdzałem wszystko i coraz to z większą niecierpliwością czekałem na kolejne numery. Niedosyt nowych utworów Kuby zepchnął mnie do sprawdzenia tych zakurzonych z jego biblioteczki? Asortymentu? Warsztatu? Stajni? Mniejsza z tym… Do Elektryki wracam co jakiś czas już od szkoły średniej, a odkrycie epki przypada mniej więcej na moje studniówkowe czasy i być może dlatego tak dobrze kojarzy mi się jedyny słuszny rapowy mixtape.  

Podsumowanie

Mógłbym rzec, że album jest kiczowaty, bo łączy pop z rapem, ale każdy, kto zna twórczość Que, wie, że ta ma niewiele wspólnego z monachijską tandetą. Blendtape jest niezłą ciekawostką podobnie jak nieudana epka pod tytułem „No to bajka” również autorstwa ciechanowianina. Koniec końców mile wspominam Elektrykę i nie będę jej nikomu wpychał na siłę. Według mnie warta sprawdzenia, ale raczej nie dla wyrafinowanych gustów, więc jeśli nie macie spiętych tyłków, to może się spodobać.