Najlepszy hollywoodzki aktor? Odpowiedź jest jedna…

Wyobraź sobie, że jesteś przeciętnym gościem i budzisz się obok Jennifer Aniston. To nie sen, prawdziwe życie też nie, a jeden z filmów Adama Sandlera. To trochę jak Quentin Tarantino, który wybiera aktora do sceny ze stopami Salmy Hayek. Chyba wszyscy się zgodzimy, że amerykański aktor jest dosyć osobliwą personą i prawdopodobnie nigdy nie był nazwanym najlepszym aktorem w Hollywood. Jestem na tyle szalony, że mówię to teraz oczywiście pół żartem pół serio, czyli jak każdy film z Sandlerem. Niektórych może zastanawiać, czemu przytaczam hollywoodzkiego komediowego dinozaura o wątpliwej grze aktorskiej. Dzieje się tak za sprawą netflixowej premiery Astronauty w ubiegłym roku, a dokładniej 23 lutego. Trochę się spóźniłem, bo udało mi się obejrzeć ten film, ale w grudniu. Gdzieś wisiał sobie w przestrzeni kosmicznej, czekając na swoją kolej i się doczekał.

Dlaczego Adam Sandler to najlepszy aktor w Hollywood?

Faktem jest, że jestem kinomaniakiem, ale nie będę zgrywał wyrafinowanego zapaleńca niezależnego kina, bo nim nie jestem. Za to jestem koneserem absurdalnego poczucia humoru, czyli pisząc trochę krócej, uwielbiam głupie żarty, a chyba nie muszę przypominać, jaka jest dominanta Adama Sandlera. Tak dochodzimy do punktu, w którym Adam zachowuje się jak ryba w wodzie. Choć istnieje wyjątek, o którym będzie mowa później. Z filmami jest trochę jak z muzyką. Oglądasz lub słuchasz to, na co masz ochotę, albo raczej, jaki masz mood w sensie nastrój.  Jeśli masz złamane serce, to będzie Cię ciągnęło do smutnej muzyki, a jak wszystko układa się po Twojej myśli, to nie ma przeciwskazań do podrygiwania w rytm wesołej. Ja natomiast uwielbiam się śmiać, no bo kto nie lubi, dlatego najczęściej oglądam te głupkowate filmy, za którymi nikt nie przepada, a za taką metką kryje się szeroka biblioteka filmów z Adamem Sandlerem. Dodam, że komedie mają jeszcze jedną oczywistą funkcję. Mimo że nastrojowo mogą działać jak muzyka, to zamiast pogłębiać nastrój, mogą go poprawiać. Wydaje mi się, że z muzyką tak nie jest. Jak to mówił Mark Twain? Komedia to tragedia plus czas… Czyli wszystko sprowadza się do komedii, a może raczej od niej zaczyna? Korzenie warsztatowe Adama sięgają stand-upowych desek, a jeśli chodzi o nagrody, to dostawał głównie te z kategorii najgorszy aktor. Wiecie może to mało ambitne, ale przekaz jest prosty. Trywialny humor pokazuje, że nie wszystko musi być złożone. Nie można mieć wiecznie spiętych tyłków. Skąd wcześniej rzucone pytanie? Oczywistą oczywistością jest, że Sandler nie jest najlepszym aktorem. Jest to lekka prowokacja z mojej strony, ale też subiektywne odczucie. Uważam tak, bo Sandler trywializuje już i tak całkiem złożony otaczający nas świat.

Astronauta

Jak już wspomniałem, netflixowy dramat miał premierę w tamtym roku i o dziwo jest ekranizacją powieści w tym przypadku Czeskiego astronauty Jaroslava Kalfara i podobnie jak film jest dziedzictwem kultury współczesnej, bo książka została wydana w 2022. Teraz przejdźmy może do kilku słów o samej adaptacji. Motywem przewodnim jest samotność. Ukazana jest dwojako. Na pierwszy plan wysuwa się przypadek tytułowego astronauty, który poświęca swoje dotychczasowe życie, żeby spełnić marzenie o misji kosmicznej mającej trwać sześć miesięcy. Drugi przypadek przybliża nam perspektywę wybranki serca głównego bohatera, która zostaje osamotniona. Zestawia nam to wojnę priorytetów. Spełniać ambicję, czy wybrać miłość? Dla jednych odpowiedź jest prosta i wybiorą drugą opcję, jednak zapominają o tym, że ambicje składają się na to, jak widzimy drugą osobę. Więc kto wie? Może nie byłoby tej miłości, bez misyjności głównego bohatera. Między jedną połówką jabłka a drugą pojawia się pestka w postaci wielkiej kosmicznej tarantuli. Pająk okazuje się kosmitą, który jest w stanie porozumiewać się z Jakobem. Przyjaźnie nastawiony pajęczak po czasie zaczyna grzebać w umyśle głównego bohatera i wyciągać jego wspomnienia dotyczące kochanki. Z początku współczujący Greg zmienia nastawienie do głównego bohatera i zaczyna odczuwać obrzydzenie wobec egoizmu Jakoba. Tarantula postanawia odejść. Astronauta przyćmiony wizją utraty kompana popada w rozpacz. Włochaty daje lekcję głównemu bohaterowi. Obu pasażerom jednak przyświecał cel misji dotarcia do gwiezdnego punktu. Gdy sytuacja łagodnieje, Gregory wyjawia prawdę, a Jacob heroicznie próbuje uratować pajęczaka. Po udanej misji kosmonauta nawiązuje łączność ze swoją żoną i wszystko wraca do normy.

Film jest trochę książkowy, co może wybijać trochę z ujęciowego rytmu. Wydaje mi się, że wiązało się to z trudnością przełożenia formy. Muszę przyznać, że adaptacja jest trochę kiczowata, a swoją przerysowaną strukturą skłania do przemyśleń. To tak jak z teatralnymi ruchami te zbyt ekspresywne wydają się komiczne, ale spełniają swoje role.  Kosmita każe człowiekowi odkryć coś innego niż kosmos. W rezultacie główny bohater uświadamia sobie swój egoizm. Pytania tarantuli są tym, co znamy, ale zapominamy na wczesnym etapie życia. Ten film jest swojego rodzaju poznaniem człowieka na nowo. Mimo kosmicznej tematyki odległej od świata adaptacja jest antropocentryczna, bo skupia się na eksploracji człowieka, a nie galaktyki. Niestety w trochę banalny sposób. Na mnie trochę podziałał i dochodzę do wniosku, że nie jestem tak patetyczny, jak myślałem.

Podsumowanie

Jako fan niezbyt udanych komedii zdziwiłem się, ujrzawszy Sandlera w formacie dramatu. Leniwa rola astronauty utwierdza trochę w przekonaniu, że komik nie wysila się w swojej grze aktorskiej. Możliwe, że dzieje się tak za sprawą kontraktu z Netflixem. Film, choć aspiruje do patetyczności, to momentami zbyt mocno przesadza, przez co wydaje się przerysowany. Astronauta jest może kiczowaty i nierówny, ale ma w sobie coś, co zmusza do refleksji, udowadniając, że nawet w nieco leniwym wykonaniu można opowiedzieć ciekawą historię o ludzkiej naturze.