Kentarō Miura nienawidzę Cię, a dlaczego? Do tego przejdziemy później. Historia zaczyna się prawie jak zawsze, gdzieś kątem oka dostrzegłem, a ciekawość popchnęła dalej. W Internecie widziałem film o tzw. villains w anime (jak bardzo nerdowsko by to nie brzmiało). Padały różne propozycje, żeby końcowo wyłonił się przywódca Drużyny Jastrzębia, czyli Griffith. Dostojny, białowłosy o błękitnych oczach sprawił, że poczułem się zaintrygowany i zobligowany do zaznajomienia się z historią Berserka. [Uwaga pojawiają się spoilery]
Wszystko zaczyna się skromnie (zarys fabuły)
A Może raczej wszystko zaczyna się jak pierwsza lepsza historia fantasy? Nieważne. W gruncie rzeczy do gospody trafia zakapturzony wojownik, który napotyka oprychów nękających bezbronną dziewczynkę. Załatwia ich w mgnieniu oka i oszczędza jednego z nich. Guts, bo tak ma na imię główny bohater, w bezpośredni sposób domaga się spotkania z przywódcą bandytów, co w końcu następuje. To wtedy dowiadujemy się, że akcja rozgrywa się zarówno w sferze sacrum, jak i profanum. Przeciwnik Gutsa okazuje się potworem. Po stoczonej batalii przychodzi retrospekcja i tak na dobrą sprawę wtedy zaczyna się akcja całego anime. Młody Guts po oblężeniu na zamek zostaje zaatakowany kolejny raz, ale tym razem przez Drużynę Jastrzębia. Pokonuje wszystkich z wyjątkiem wcześniej wspomnianego Griffitha. Guts dołącza do armii najemników i staje się prawą ręką białowłosego. Warto nakreślić relację między dwoma wojownikami, bo Griffith charakteryzuje się niebagatelnym podejściem do planowania działań, a Guts jest tym od brudnej roboty. Większość fabuły pochłania droga, jaką pokonują Jastrzębie – od skromnych najemników do szlachciców. Armia jak to armia, jest przywiązana do dowódcy i ślepo wypełnia jego rozkazy, mimo że ten bardzo dobrze ukrywa swój cel. Wszystko kruszy się, gdy Guts postanawia opuścić armię i spełnić marzenie o byciu najlepszym szermierzem. Wtedy ponownie dochodzi do starcia dwóch wojowników, jednak tym razem Guts wygrywa i zdobywa wolność. Wojownik rusza przed siebie, żeby trenować w samotności. W międzyczasie dochodzi do domniemanej zdrady stanu przez Griffitha, a drużyna powoli przestaje istnieć. Kiedy Guts się o tym dowiaduje, odnajduje obozowisko swoich przyjaciół i razem z nimi podejmuje działania w celu odbicia dawnego przywódcy. Gdy odzyskują białowłosego, ten okazuje się wrakiem w wyniku przeprowadzonych na nim tortur. Z niewiadomych przyczyn Griffith kradnie karawanę i zmierza przed siebie. Jastrząb rozbija powóz i ląduje w wodzie. W zalewie odnajduje zabrany mu wcześniej amulet, który nazywany był jajem króla. Szermierz składa ofiarę ze swojej krwi i wtedy następuje zaćmienie. Ziemię zaczynają pokrywać udręczone dusze, a pozostali kompanii Jastrzębia walczą o swoje przetrwanie. Griffith doświadcza swojego rodzaju wyniesienia, a anime się kończy.
Skąd moje słowa na początku? Już tłumaczę. Przez całą fabułę dzieją się makabryczne rzeczy od krzywd wobec kobiet w erotycznym tego słowa znaczeniu, przez obrzydliwe upodobania wyższych kast, po brutalne morderstwa. Na szczęście każdego bohatera, którego dane jest nam śledzić, wszystko omija. Casca (kapitanka drużyny Jastrzębia) dwukrotnie jest ofiarą napaści seksualnej, a mimo to za każdym razem wychodzi z tego cało. Jest to fobia bohaterki, która towarzyszy jej od dziecka, aż do końca życia. Nawet Corkus (najbardziej znienawidzona postać przeze mnie) uchodzi bez szwanku. Pamiętacie, jak wspomniałem o zaćmieniu? No właśnie… Wtedy zostają ujawnione prawdziwe intencje Griffitha. Istoty z innego świata nakazały mu poświęcenia reszty armii w zamian za szanse wyniesienia. Jak wiadomo ten się zgodził, a to ryje piętno „ofiary” na każdym rycerzu, który został przy życiu. Wtedy właśnie zaczęły się spełniać fobie bohaterów bez wyjątku. Casca ponownie zostaje napadnięta (jednak w tym przypadku tragedia ją nie omija), Guts zostaje zdradzony przez Griffitha, a reszta zostaje zjedzona przez demoniczne istoty. Wiecie, co mam na myśli? Ryba była zepsuta, ale skrupulatnie ukrywała się pod nieskalaną białą maską. Ocena pod kątem villains? Bardzo wysoko…
Co myślę o samej fabule? Do pewnego momentu była bardzo schematyczna i tylko niewielka liczba wątków przebijała się przez mur tego zamku. Wyglądało to mniej więcej tak [ATAK] -> [POWODZENIE] -> [POWRÓT DO TWIERDZY]. Na szczęście nie przeszkodziło mi to w czerpaniu z Berserka. Świadomość, że Griffith jest zły, trzymała mnie do samego końca i według mnie było warto. Ostatnie odcinki potrafią wstrząsnąć, a zostają jeszcze kinówki i kolejne serie, po które sięgnę nie wiadomo kiedy. Storyline rozwija się powoli, ale jak na 97 rok, to wydaje mi się, że można je uznać za oryginalne.
Klimat
Przyjrzyjmy się trochę bardziej surowości przedstawionego świata, bo do dyspozycji mamy kilka godzin brutalnej, mrocznej oraz nihilistycznej historii. Główny bohater drybluje między cierpieniem i fatalizmem, co sprawia, że ta animacja ma duszę. Nie jestem aż tak wielkim fanem anime, ale kilka produkcji, które dane było mi obejrzeć, uświadamiają mi, dlaczego Berserk zyskał miano kultowego. Z chęcią podpinam się pod to stwierdzenie, ale nie wiem, co bardziej wpłynęło na tę decyzję – zamiłowanie do stylu retro, czy może destrukcyjność i beznadzieja zaprezentowanego nam świata. Dodajmy, że pewne elementy bywają wręcz powtarzalne (co jest nudne), a ja dalej oglądałem z pełnym zaciekawieniem i uwagą, gdy obecne twory silą się na utrzymaniu uwagi widza przez pełnię ruchu, przesycone kolory i przebodźcowanie.
Nie byłoby historii bez bohaterów, prawda? No właśnie… Bohaterów było wielu, jednak na pierwszy plan wysuwa się Guts, Griffith i Casca. Cyrkowiec Judeau, były dowódca bandytów Corkus, młody, ale doświadczony w boju Rickert oraz wielki pomruk Pippin nie wpadają tak w pamięć. Są dobrym tłem, ale wydaje mi się, że nic poza tym. Wróćmy jednak do kapitanki. Anime jest z 97. Jest to czas, kiedy nie spotykało się silnych kobiecych postaci, a Casca właśnie nią jest. Ten wątek jest dobrze wyważony i nienachalny. Mam na myśli, że kapitanka drużyny Jastrzębia walczy ramię w ramię ze swoimi kompanami, a kobieca energia wyrównuje się z tą dominującą Gutsa. No tak relacja Gutsa z Cascą… Od początku dziewczyna o ciemniejszej karnacji nie widzi świata poza Griffithem, jednak przekomarzanie się głównego bohatera (Gutsa) z bohaterką pozwala nam myśleć, że coś się dzieje między tą dwójką. Delikatne podgryzanie jest trochę szczeniackie, ale ma swoją magię. Niestety później wątek miłosny zostaje wpisany w ramy tragedii, co potęguje emocje wywierane na widza związane z relacją tej dwójki.
Jak wcześniej wspomniałem, świat z początku wydaje się stosunkowo realistyczny, stopniowo zostaje ujawniona obecność sił nadprzyrodzonych, które mają ogromny wpływ na losy bohaterów i jest to aspekt, który nie każdemu może się spodobać. Jednakże pojawienie się tajemniczych potworów jest symbolem upadku społeczeństwa i zbliżania się apokaliptycznej rzeczywistości, z czego można wysnuć pewne wnioski. Z innych elementów, które mogą komuś nie przypaść do gustu to brak rozbudowanych animacji. Jasne, anime jest stare, ale bitwy często ograniczają się do klatek przedstawiających jedynie zetknięcie mieczy na polu bitwy.
Podsumowanie
Adaptacja mangi autorstwa Kentaro Miury to historia o walce z przeznaczeniem, która zapisała się w historii japońskiej animacji dzięki swojej brutalności, ale też emocjonalnej głębi i charakterystycznemu stylowi. Mimo że animacja może wydawać się przestarzała, a tempo powolne to relacja między głównymi bohaterami w pewien sposób rekompensuje te niedoskonałości. Na koniec dodam, że jeśli chodzi o anime, to najczęściej oglądam komedie, a Berserk okazał się miłą niespodzianką w niemiłej odsłonie i chyba to sprawiło, że nie zapomnę o tym anime na długi czas.