Trochę jak Charles Baudelaire

Kartky

Przemysł muzyczny, ogólnie artystyczny trudno ogarnąć myślami i umysłem. Czy myśli i umysł to synonimy? Chyba nie, dobra nieistotne. Niekiedy potrafi być mroczny i bezlitosny, chyba że każdy taki jest, ale nie każdy sekret zostaje ujawniony. Chciałbym bliżej przyjrzeć się twórczości Jakuba Jankowskiego.


Może zacznę od tego, dlaczego Kuba Grabowski (Quebonafide) zrodził do siebie moją niechęć. Nie zrozumcie mnie źle, dalej lubię jego numery, ale te starsze przypadają mi bardziej do gustu. Wracając do tematu, czy chodzi mi o byle jakie podejście do słuchacza, robienia go w konia, ogłoszenie końca kariery? W dużym stopniu może tak, ale raczej bardziej chodzi o hipokryzję rapera. W stajni Quequality w czasach dawnej świetności mogliśmy dostrzec niejakiego Jakuba Jankowskiego (Kartky). Został wydalony z kolektywu muzycznego przez przemoc kierowaną w stronę swojej partnerki. Była to skomplikowana relacja i zdecydowanie toksyczna dla obu stron, bo raper nawet został dźgnięty nożem. W czym tkwi hipokryzja Queby? A no w tym, że sam nawiązał współpracę z innym raperem, który napadł dziewczynę w przymierzalni i ją napastował. Można o tym przeczytać na glamrapie w artykule Mariusza Jopa z 2021 roku.


Już teraz pomijając fakty z życia Jakuba Jankowskiego, zwrócę uwagę na estetykę jego utworów. Skrajne nadużywanie środków odurzających, świadomość niewielkiej wartości egzystencji, cielesne uciechy, dominacja smutku w utworach, depresja, śmierć… Brzmi trochę jak opis typowego utworu przedstawiciela dekadentyzmu. Jednak jest trochę inaczej, bo to opis odwołujący się do kilku wersów z utworu Kartkiego. Filip Marcinek (Filipek) zarzuca Jakubowi romantyzowanie swojego smutku. Dlaczego? W sensie rozumiem, że smutek to nie jest nic pozytywnego, ale właśnie tym charakteryzował się dekadentyzm. Wizja zataczającego się rapera w prochowcu jest czymś podobnym na wzór chylenia się ku upadkowi. Jak wiadomo décadence, był filarem artyzmu. Może dzisiejsze teksty raperów nie umywają się do poezji z 1890, ale odziedziczyły wiele cech. To trochę jak starszy rozważny brat, który opiekuje się tym młodszym bardziej narwanym. Zawsze jak ktoś wspomina o dekadentyzmie, przed oczami mam obraz Poety, postaci literackiej z Wesela. Poeta to persona, którą ogarnia pesymizm i bierność do świata, który jest w dużym stopniu zagubiony w tamtejszych realiach. Tułaczka w nierozumiejącym go świecie jest pretekstem do tworzenia dzieł, tak samo, jak w przypadku Jakuba Jankowskiego. Może bardziej przemówi do was sylwetka Charlesa Baudelarire’a. Jego utwory miały charakter erotyczny, a dostrzeć można było w nich nutę profanacji. Zarówno w twórczości Baudelaire’a, jak i Kartkiego przewija się motyw prostytucji, zakrawający na mizoginię. Nadomiar złego już nie podobną cechą, a raczej stylem bycia, była i jest autokreacja obu panów. Charles ubierał się głównie w ciemne kolory, manifestując antysystemowość. Natomiast charakterystycznym elementem ubioru rapera jest beżowy prochowiec, który często możemy zauważyć w jego klipach. Autokreacji, trudno tu mówić o wzbogaceniu, ale na pewno mrocznego kolorytu dodają używki wpływające na zdrowie takie jak cygara, opium, a nawet haszysz. Mogę tylko spekulować, że gdyby Jakub Jankowski urodził się w 1890 roku, to mógłby być nie lada konkurencją dla Charlesa. Baudelaire napisał Kwiaty zła, a Kartky plastikowe kwiaty. Przypadek? Nie sądzę. Już tak na koniec dodam, bo wcześniej zapomniałem w wirze nieustających dygresji. Przepity i przepalony głos rapera idealnie współgra ze smutnymi nutami. Po prostu jest uzasadniony takim trybem życia.


Dlaczego piszę o dekadentyzmie? Nie wiem, ale wiem, że ma on ukryty urok. Jest to chyba jedyny nurt literacki, do którego pałam taką sympatią. Może z zamiłowania, a może z chęci uzasadnienia, że rap nie jest taki głupi? Jeszcze raz nie wiem…