Chapeau bas, czyli Regulator

Odkąd zobaczyłem antologiczną serię animacji Miłość, śmierć i roboty to nie mogłem się powstrzymać od dzielenia się fascynacją Regulatora z tej właśnie serii. Niespełna dwudziestominutowa animacja robi wrażenie nie tylko przez estetykę, ale też merytoryczność. Zanim do tego przejdę, zanudzę was na śmierć kilkoma faktami. Uwaga pojawiają się spoilery i lekkie streszczenie odcinka.

Na początek czym jest noir?

Noir to gatunek filmowy, który wywodzi się przeważnie z lat czterdziestych i pięćdziesiątych dwudziestego wieku. Jeśli wasz zmysł podpowiada, że za nazwą kryje się coś dostojnego, to macie racje, bo słowo noir wywodzi się z języka francuskiego i oznacza to samo co „czarny”. Ten typ filmów to istna gałąź w kinematograficznym świecie, a dlaczego? Głównie za sprawą charakterystyki. Noir ma swój styl. Świat przedstawiony przepełnia tajemnica, przestępstwa i moralna zgnilizna.

Mimo że teraźniejsze filmy noir nie posiadają narracji opartej na retrospekcjach, to nadal mają wiele wspólnego ze swoim pierwowzorem. Najczęściej spotykanym zabiegiem jest mroczna atmosfera. Film osadzony jest w ciemnych i ponurych środowiskach, a oświetlenie jest twarde i kontrastowe, tworząc przy tym grę świateł. Warto wspomnieć też o antybohaterach. W filmach typu noir bohaterowie nie są prostolinijni, a wręcz przeciwnie, bo zaznacza się ich wielowarstwowość. Protagonista zazwyczaj jest typem spod ciemnej gwiazdy o wątpliwej moralności (najczęściej detektywi). Chociaż w przypadku Regulatora czas antenowy nie pozwala na dostrzeżenie tego, ale wśród bohaterów panuje pewne napięcie psychologiczne. Coś, co przyprawia mnie o lekki dreszcz to fatalizm dostosowany do prezentowanego świata. Bohaterowie często nie unikają tragicznego losu, a decyzje prowadzą do poważnych konsekwencji.

Blade Runner i Blade Runner 2049

Choć zdarzyło mi się obejrzeć więcej niż tylko jeden film noir to pierwszy, który mi przychodzi do głowy to Blade Runner, a razem z nim kolejna część, czyli Blade Runner 2049. Łowca androidów jest przykładem neonoir, czyli takiego noir tylko, że jak sam przedrostek wskazuje neo, czyli nowy. Rzućmy okiem na wcześniej wymienione aspekty. Ciemna atmosfera? W obu filmach zaprezentowano nam mroczne i ponure miasta przyszłości, gdzie deszcz, dym oraz neonowe światła tworzą ponury klimat, a miejskie krajobrazy tylko potęgują ten efekt, więc checked. Harrison Ford i Ryan Gosling, którzy dryblują między moralnymi dylematami? Checked. Pojawia się też temat dehumanizacji i dezintegracji w futurystycznym świecie, gdzie technologia ma niebagatelny wpływ na ludzką tożsamość i etykę.

Creme de la crème, czyli Regulator [STRESZCZENIE]

Opis odcinka zdradza niewiele. Ot co policjant, który walczy z plagą przeludnienia, czyli praca egzekutora. Podobnie jak w obu poprzednich przypadkach na wstępie dostajemy po nosie wielkimi futurystycznymi szarymi blokami w osłonach dymu, do których dostał wezwanie komisarz. Główny bohater daje się poznać jako enigmatyczny mężczyzna w długim czarnym płaszczu i kapeluszu. Wypisz wymaluj kino noir. Elegancki mężczyzna bez słowa sprawdza miejsce zdarzenia przy akompaniamencie mniej opanowanych kolegów z branży. W pewnym momencie mężczyzna zatrzymuje się i odpala papierosa. Między funkcjonariuszami wywiązuje się dialog i dowiadujemy się, że w tym świecie posiadanie dzieci jest nielegalne. Z ruin mieszkania siłą zostaje wyciągnięta matka, a pociechy zostają w środku. Po wypowiedzeniu słów „przykro mi” bohater egzekwuje wyrok, a w jego pamięci zostaje tylko pluszowy zielony dinozaur.

Potem futurystyczną wersją pojazdu wzbija się w przestworza, stamtąd trafia na elitarne wystąpienie operowe swojej dziewczyny. Dowiadujemy się o istnieniu revitu, czyli środka dającego nieśmiertelność za cenę płodności. Kolejne wezwanie wygląda podobnie, ale już wtedy można dostrzec zmianę bohatera, który nie jest w stanie odpalić papierosa i drżą mu ręce. Jeden z rodziców wyciąga pistolet, wymierza w komisarza i pociąga za spust. Nasz antybohater bez mrugnięcia okiem przyjmuje lekko chybiony strzał, który ociera się o policzek, wywołując lekkie krwawienie. Mężczyzna tropem trafia do sklepu z zabawkami dla kolekcjonerów, a jego uwagę przykuwa blondynka, która wychodzi z zabawką. Protagonista podejrzewa, że nie jest ona kolekcjonerką, a matką. Śledzi ją i trafia na ruiny domu. Tam jego podejrzenia stają się faktem. Kobieta, będąc przekonana, że mężczyzna wykona wyrok również na jej dziecku, odpowiada na pytania. Policjant opuszcza gardę, bawi się dzieckiem i w tym samym czasie zostaje zaatakowany przez młodą matkę. Egzekutor wychodzi z potyczki bez szwanku, żeby spotkać swoją służbową partnerkę. Moralnie wątpliwy typ spod ciemnej gwiazdy rehabilituje się i dochodzi do strzelaniny. Mężczyzna podnosi głowę w kierunku nieba, które jest niczym innym jak siwą chmurą i upada na ziemię.  

Podsumowanie

Podobnie jak w przypadku Anakina bawiłem się w przypisywanie toposów, to w tym przypadku również zabawię się w teoretyka. Na początek rzućmy okiem, czy można mówić tu o cechach noir. Ciemna atmosfera niemalże wyjęta z Łowcy Androidów? Jest. Antybohater o wątpliwej moralności? Jest. Motyw przestępstwa i tajemnicy? Też jest. Jak najbardziej mowa tutaj o utworze skomponowanym w stylu noir. Dodajmy do tego swojego rodzaju mesjanizm. Topos ubi sunt zostaje w zawieszeniu przez nieśmiertelność, a to z kolei rodzi pytania dotyczące przemijania.  

Bezapelacyjnie Regulator to najlepszy odcinek ze wszystkich animacji Miłość, śmierć i roboty. Gryząc całość, raczej antologia jest w tym przypadku sprzymierzeńcem animacji. Taki obrót rzeczy dodaje wyjątkowości każdej z przedstawianych historii, bo na uwagę zasługują też Trzy roboty, Za szczeliną Orła, Sonnie ma przewagę, Tajna Wojna i zaraz po Regulatorze, który też wrył mi się w pamięć Świadek. Jednak zerkając jako indywiduum, to z chęcią obejrzałbym cały serial poświęcony peryferiom komisarza. Jeśli macie ochotę, zobaczcie Miłość, śmierć i roboty, a jak nie to przymusowo odcinek Regulator.